Łowcy roślin
opracowała: Aleksandra Dunajska
Łowcy roślin to osoby, które w pogoni za nowymi gatunkami gotowe były do najwyższych poświęceń. Do tej grupy zalicza się:
Ernest Henry Wilson – znany także jako Ernest „Chinese” Wilson z uwagi na swoje liczne wyprawy do Chin. Był jedną z tych niesamowitych osób, które od samego początku wiedzą, czego chcą; pociąg do florystyki towarzyszył mu już od dziecięcych lat. Jego kariera rozwijała się szybko – od pracy w ogrodzie przy lokalnym żłobku, poprzez wieczorową szkołę w Birmingham, aż po Royal Botanic Gardens w Kew, gdzie otrzymał jedną z kilku nagród, za esej na temat roślin iglastych. Wilson rozważał objęcie posady nauczyciela botaniki, gdy otrzymał niebywałą propozycję od firmy James Veitch & Sons – stanowisko kolekcjonera roślin. W ten sposób w niedługim czasie znalazł się w Chinach, w pogoni za niezwykle rzadkim, a obecnie wręcz legendarnym dove tree– dawidią chińską, drzewem o śnieżnobiałych, przypominających skrzydła gołębi, płatkach kwiatów.
Wilson odbył kilka ekspedycji do Chin i z każdej wracał z dziesiątkami, a nawet setkami nasion i fotografii. Podczas którejś z wypraw, w odległym i bezludnym Syczuanie, Wilson został ciężko poraniony przez staczający się ze zbocza głaz, który złamał mu nogę. Wracał wówczas ze swoimi towarzyszami, niosąc siedem tysięcy cebulek królewskiej lilii, będącej wówczas towarem szalenie pożądanym, zwłaszcza w gronie pasjonatów. Od najbliższego lekarza dzieliły go całe dni drogi, a na jego drodze czekało jeszcze więcej trudności. Tą samą trasą szła karawana złożona z pięćdziesięciu mułów, którą nie sposób było wyminąć na wąskiej ścieżce z rannym zbieraczem na prowizorycznych noszach. Wilson rozkazał więc aby położono go w poprzek drogi, tak aby muły mogły spokojnie przejść nad nim. Gdy wreszcie dotarł do najbliższego misjonarza, ten stwierdził, że jedyne, co mu pozostało, to amputacja zranionej, zakażonej już kończyny. Na to jednak Wilson nie pozwolił i cudem przeżył, zostawszy jedynie z krótszą nogą, którą czasem zwał „liliowym kalectwem”.
Wilson był pasjonatem, zapalonym botanikiem i – jak twierdzą niektórzy – szaleńcem, który niemalże stracił życie dla niezwykłej rośliny. Nie przyszło mu jednak umrzeć podczas tych dramatycznych eskapad, zginął bowiem w wypadku drogowym wraz ze swoją żoną. Jego życie było mozaiką przygód, niesamowitych odkryć i stało się inspiracją dla wielu ludzi, zarówno pragnących pójść w jego ślady, jak i zupełnie niezwiązanych z botaniką.